Kobiety uchodźcy z Ukrainy odnalazły się na polskim rynku pracy
Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju i przewodniczący Rady Instytutu Pokolenia Bartosz Marczuk w rozmowie z PAP podsumował sytuację ukraińskich uchodźców w Polsce.
"Generalnie informacja jest dobra. Poradziliśmy sobie z tą sytuacją, rząd i samorządy podjęły dobre decyzje. Poradziliśmy sobie z dużym napływem uchodźców również jako ludzie i wspólnota" – ocenił Marczuk.
Dodał, że wiele działań było zdeterminowanych przez specustawę, którą już na początku marca przyjął Sejm.
"Według niej w pierwszym momencie pomagaliśmy, ale też jednocześnie otworzyliśmy dla uchodźców nasz rynek pracy, możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. Daliśmy też prawo do edukacji i leczenia. To dobrze zadziało. W pierwszym momencie daliśmy uchodźcom bezpieczeństwo i wsparcie, ale z perspektywą tego, że potem powinni stanąć na własne nogi" – powiedział.
Zdaniem Marczuka uchodźcy zdążyli już to zrobić. "Można szacować, że 60-70 proc. uchodźców pracuje, co jest bardzo wysokim wskaźnikiem zatrudnienia. Obecnie w Polsce przebywa 950 tys. uchodźców z Ukrainy. Nie jest prawdą, że ktoś zabiera komuś pracę. To wypełnianie luk, wakatów. Uchodźcy pracują raczej w pracach prostych, choć z czasem będzie się to pewnie zmieniać, bo to są ludzie dobrze wykształceni i wykwalifikowani" – powiedział Marczuk.
W Polsce przebywa też 1,2-1,3 mln Ukraińców, którzy pracowali w Polsce jeszcze przed wojną. Oznacza to, że w sumie w kraju jest ok. 2,3 mln Ukraińców.
Marczuk podkreślił, że nie jest prawdą, że uchodźcy żyją wyłącznie na koszt polskiego podatnika.
"Można szacować, że w 2022 z samych podatków i składek z pensji uchodźców wpłynęło do budżetu ok. 4 mld zł, a 2023 wpłynie ok. 6 mld zł" – dodał.
Według wiceszefa PFR wskaźnik zatrudnienia na poziomie 60-70 proc. ustabilizował się od późnego lata. Marczuk powiedział, że podejmowane zatrudnienie jest charakterystyczne dla pierwszej fali migracji. To proste prace, głównie w magazynach, przy sprzątaniu, jako pomoc w hotelach lub usługach.
"Jednak specustawa umożliwia powrót do bardziej złożonych zawodów, z czasem uchodźcy będą podejmowali ich więcej niż dzisiaj. W 2023 r. bilans – licząc bezpośrednie wydatki i wpływy z budżetu centralnego – ich pobytu w Polsce powinien być pozytywny" – zapewnił.
Szybkiej integracji pomogła – według Marczuka – duża obecność Ukraińców w Polsce jeszcze sprzed wojny z Rosją. Dzięki temu uchodźcy mieli gdzie się zatrzymać i uzyskać poradę od swoich rodaków.
"Trudno nie skomentować postawy Komisji Europejskiej, która nie powołała żadnego specjalnego funduszu, który mógłby zrekompensować wydatki Polski na uchodźców. Ta polityka jest niezrozumiała" – dodał. Przypomniał, że Polska zabiega o powołanie takiego funduszu.
Według Marczuka uchodźcy są dość równomiernie rozlokowani po Polsce, choć spora ich część przebywa w największych miastach. Wcześniej obawiano się ich koncentracji. Jako wyzwanie wskazał integrację i politykę imigracyjną oraz ewentualną drugą falę napływu uchodźców.(PAP)
szz/ joz/